wtorek, 22 września 2015

Wygrać z samym sobą.

Dziś ostatni dzień na połówce paroksetyny. Przez cały dzień miałem zawroty głowy, trudno było mi utrzymać równowagę. Zarówno w stanie psychicznym, a tym bardziej fizycznym, nie zauważam żadnej zmiany. Mój stan depresyjny wręcz się pogorszył, a myśli stały się bardziej natrętne. Jutro wchodzę na dawkę 1 tabletka dziennie, czyli 20 mg. Mam nadzieję, że mój organizm jest na to gotowy i wytrzyma. Ale w ciągu dnia zdarzyło się jednak coś miłego.

W końcu wyszedłem na zewnątrz. Zabrałem ze sobą psa. Pogoda była wspaniała, słońce świeciło, niebo błękitne, wszystko jeszcze takie zielone. Usiadłem w tym samym miejscu, gdzie medytowałem za pierwszym razem. Między dwoma lasami, obok brzozy, przy której bawiłem się jako dziecko. Wyciszyłem telefon, zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w swój oddech i dźwięki natury. Oczywiście moje myśli ciągle uciekały, błądziły, szalały, ale udało mi się chociaż na chwilę wyciszyć i skupić się na tym, co jest TU i TERAZ, a nie na przeszłości czy na tym, co czeka mnie w przyszłości. Skoro nasze ciało jest TERAZ, to dlaczego nasz umysł nie mógłby być w tym samym stanie - TU i TERAZ. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że są tylko dwa dni w roku, których nie można zmienić - wczoraj i jutro. Nie medytowałem długo, to zaledwie 10 minut, ale potem siedziałem jeszcze chwilę w ciszy, otworzyłem oczy i chłonąłem to wszystko, co mnie otacza. I te kilka minut było naprawdę wspaniałe.

Potem zadzwoniłem do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, by otrzymać jakąś poradę, wsparcie. Rozmawiałem kilkanaście minut z panią psycholog, która powiedziała mi coś bardzo ważnego - moje myśli, które wywołują u mnie lęk i wszystko to, co dzieje się z moim ciałem, to OBJAWY. Są to objawy problemów, które stłumiłem w sobie kiedyś. Oczywiście ani ona ani ja nie wiem, co to za problemy stłumione przeze mnie samego, znalazły ujście w objawach somatycznych oraz w lękach, natrętnych myślach. Jedno jest pewne - psychoterapia ma pomóc mi zmierzyć się z tymi problemami, wydobyć je ze mnie, "przerobić" je i zamknąć za sobą wszystko to, co nie znalazło kiedyś ujścia. A na razie nie mam się co za bardzo zastanawiać nad tymi myślami, ale po prostu traktować je jako objawy. Ktoś jest przeziębiony, to jego objawem jest katar, ktoś cierpi na nerwicę lękową - jego objawem są chore myśli. Czy to jest dla mnie temat wstydliwy? Tak. Niestety w Polsce wizyta u psychiatry jest często równoznaczna (szczególnie w niewielkich miejscowościach) z wariactwem, a taka osoba to psychol. W Stanach jest to coś zupełnie normalnego, że ludzie chodzą do psychiatry czy psychologa, nawet jeśli mają zwykłą jesienną chandrę. Niektórzy biznesmeni mają nawet swoich własnych psychiatrów.

Jeśli chodzi o metodę, z której zamierzam korzystać w trakcie medytacji, to jest to metoda Mindfulness, czyli praktyka uważności. Chodzi o to, by skupiać się na tym, co jest TERAZ, bo tylko wtedy możemy być szczęśliwy (w jednym wielkim uproszczeniu). Jak to się robi? Skupiać uwagę można na różnych rzeczach. Ja skupiam się na oddechu, staram się w nim zatopić, jestem jego cichym obserwatorem, nie wpływam na niego jakoś szczególnie, on sam się po kilku wdechach i wydechach stabilizuje. Na początku wystarczy 10 minut dziennie, a jeśli nie możesz wytrzymać - 5 minut. U mnie ta przeprawa będzie na pewno trudna, bo czuję w czasie medytacji, że jestem spięty, że się trzęsę, że coś mnie boli - ale kiedy odrzuci się wszystkie te myśli, będzie lepiej. Jest to technika coraz częściej wykorzystywana w medycynie - u ludzi z depresją, nieradzących sobie ze stresem, cierpiącym z powodu chronicznego bólu (szczególnie w chorobach nowotworowych) - ale korzystać z niej może każdy, by odnaleźć spokój i cieszyć się chwilą, zauważać te najdrobniejsze szczegóły. Jak można się domyślić Mindfulness ma swoje początki w medytacji buddyjskiej, ale jest zupełnie wolne od jakichkolwiek przekonań religijnych, konkretnych filozoficznych i innych. W buddyzmie stan oświecenia, pełnego szczęścia osiąga się wtedy, kiedy żyjesz TU i TERAZ. Szczerze mówiąc, chciałbym zaznać takiego szczęścia, by nie zastanawiać się zanadto nad przyszłością, przeszłością, ale żyć tylko teraźniejszością. Mam zamiar wybrać się nawet na kurs: http://www.akademiamindfulness.pl/pl/akademia/kursy2/krakow-praktyka-uwaznosci-4-wrzesien-2-pazdziernik  Jestem w stanie podjąć wszystkie możliwe kroki, by tylko poczuć się lepiej, żyć normalnie, odzyskać energię z przeszłości. I nie poddam się tak łatwo, bo nie jestem tchórzem.

Rozpisałem sobie również plan dnia na jutro. Zrobię wszystko, by wykonać ten plan i wygrać, wygrać z samym sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz