piątek, 18 września 2015

W śmierć zaprzężony ciągnie mnie wóz.

Dzisiaj było lepiej niż wczoraj. Piszę trochę wcześniej, bo wziąłem nasenną i za jakiś czas po prostu padnę, by zatopić się w tym, co daje mi spokój i uwalnia od lęków - sen. Wiadomo, czasem mam koszmary senne, niektóre bardzo realne i po przebudzeniu nie wiem, czy to sen czy może to wydarzyło się naprawdę. Przykładowo: już dwa razy w Krakowie przebudziłem się w środku nocy i w półśnie słyszałem grzmoty, burzę, deszcz, wstawałem, zamykałem okno, nie spoglądając nawet na zewnątrz i kładłem się z powrotem, usypiając po 2 minutach. Sam już nie wiem, czy rzeczywiście była burza czy to jakiś bardziej realny sen. Przed odjazdem przebudziłem się nad ranem i słyszałem krzyki jakiejś wariatki, wiem, że kłóciła się z kobietą, groziła, że się zabije, bo już nie może tego wytrzymać, ale jako że byłem po leku nasennym, szybko znowu zasnąłem i nie słyszałem reszty. Moja współlokatorka niczego nie słyszała, ale może ma mocniejszy sen.

Btw, dostałem dziś od niej wierszyk, który mnie rozbawił:

YourDailyMotivator: 

Jesli się boisz i leki ryją Ci banię, 

Powiedz: brać ich nie przestanę. 

Drogie strachy, ch*j wam w oko, 

Bo jest gorzej, żeby mogło być spoko.

To ważne. Wiele osób nie odczuwa różnicy na początku przyjmowania leków przeciwlękowych, przeciwdepresyjnych, na fobie społeczne, natrętne myśli itd.. Wręcz przeciwnie - czasem to czego boimy się, przychodzi do nas ze zdwojoną siłą. Dlatego zawsze należy poinformować kogoś bliskiego o przyjmowaniu takich leków i poprosić o przeczytanie ulotki. Po takich lekach może pojawiać się natłok myśli (tak zwana gonitwa), panika, niewiedza co ze sobą zrobić, a u ludzi młodych nawet myśli samobójcze. Często rozmywa się wzrok, boli głowa, stawy, mięśnie, mogą się pojawić omamy wzrokowe i słuchowe. Objawów niepożądanych jest znacznie więcej, ale chodzi o to, że organizm musi przyzwyczaić się do leku. Niektóre osoby nie potrafią przetrwać tej fazy i albo odstawiają lek bez wiedzy lekarza i dalej trwają w swojej beznadziei, albo zwiększają sobie dawkę, co wywołuje reakcję paradoksalną, czyli nasilenie objawów niepożądanych i czują się jeszcze gorzej. Co w takim razie robić? Nic. Przeczekać. To trudne, kiedy dostaję się ataku lęku i paniki, który nas obezwładnia, ale to jedyne rozwiązanie, by w końcu poczuć się lepiej.  

Po tygodniu lub dwóch tygodniach zaczynamy czuć się lepiej, myśli nas nie prześladują, mamy więcej chęci do działania, chcemy wreszcie zrobić coś konstruktywnego i mamy jakieś plany. Przestają nas przerażać kontakty z ludźmi (fobia społeczna) i inne obawy stają się dla nas obce. Farmakoterapia to jedno, a psychoterapia to drugie i nie należy o niej zapominać.

Ja niestety mam to do siebie, że wszystko za bardzo przyjmuję do siebie, za dużo się zastanawiam i przejmuję. Dlatego jeśli dostanę kiedyś jakiś lek, to nie będę czytał o nim wypocin w sieci i ulotki, dopóki nic złego nie będzie się dziać.Warto zaufać lekarzowi. Tym bardziej, że pani doktor poinformowała mnie, że na początku będzie gorzej, ale trzeba to przetrwać. 

Pomocne może być ośmieszanie lęków. Po prostu wyśmiej to, czego się boisz i zacznij racjonalizować, a nie układać w głowie czarne scenariusze. 


"Wcale nie jestem optymistką, chociaż wszyscy myślą, że jestem. Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barwach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co"

To słowa Anny Przybylskiej, o której chyba więcej pisać nie trzeba. To nie jest tak, że jedna choroba jest gorsza od drugiej. Jestem przekonany, że Ania również czuła ogromny lęk, ale jest jedna różnica - ona naprawdę miała się czego bać - umierała (realnie!) ze świadomością, że zostawia trójkę swoich dzieci, męża. Dlatego zaczęła się cieszyć z najmniejszych rzeczy. Lęk potrafi opleść człowieka z każdej strony, ma olbrzymią moc, potrafi zniszczyć nie tylko psychicznie, ale też fizycznie. Trzeba sobie jednak jakoś wbić i wbijać do tej durnej główki, że ten lęk, który paraliżuje, jest zupełnie irracjonalny i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Bo tak naprawdę nie ma się czego bać! 

Tytuł dzisiejszego posta mówi sam za siebie - mniej więcej tak czuje się osoba z lękiem, z napadem lękowym. Wszystko ma początek w naszej głowie, dlatego możemy w każdej chwili zejść z tego wozu i zacząć żyć, żyć normalnie, bez lęku.

Teraz sam daję sobie zadanie na dziś i jutro - racjonalizować i ośmieszać lęki. Będzie to trudne, ale naprawdę czas zacząć walkę z samym sobą.

Chcę żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz