Wisława Szymborska napisała o mnie wiersz! To niesamowite. Bynajmniej nie jest to miły wierszyk. Zobaczmy:
PROSPEKT
Jestem pastylka na uspokojenie.
Działam w mieszkaniu,
skutkuję w urzędzie,
siadam do egzaminów,
staję na rozprawie,
starannie sklejam rozbite garnuszki -tylko mnie zażyj,
rozpuść pod językiem,
tylko mnie połknij,
tylko popij wodą.
Wiem, co robić z nieszczęściem,
jak znieść złą nowinę,
zmniejszyć niesprawiedliwość,
rozjaśnić brak Boga,
dobrać do twarzy kapelusz żałobny,
Na co czekasz -
zaufaj chemicznej litości.
Jesteś jeszcze młody (młoda),
powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś.
Kto powiedział,
że życie ma być odważnie przeżyte?
Oddaj mi swoją przepaść -
wymoszczę ją snem,
będziesz mi wdzięczny (wdzięczna)
za cztery łapy spadania.
Sprzedaj mi swoją duszę.
Inny się kupiec nie trafi.
Innego diabła już nie ma.
Działam w mieszkaniu,
skutkuję w urzędzie,
siadam do egzaminów,
staję na rozprawie,
starannie sklejam rozbite garnuszki -tylko mnie zażyj,
rozpuść pod językiem,
tylko mnie połknij,
tylko popij wodą.
Wiem, co robić z nieszczęściem,
jak znieść złą nowinę,
zmniejszyć niesprawiedliwość,
rozjaśnić brak Boga,
dobrać do twarzy kapelusz żałobny,
Na co czekasz -
zaufaj chemicznej litości.
Jesteś jeszcze młody (młoda),
powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś.
Kto powiedział,
że życie ma być odważnie przeżyte?
Oddaj mi swoją przepaść -
wymoszczę ją snem,
będziesz mi wdzięczny (wdzięczna)
za cztery łapy spadania.
Sprzedaj mi swoją duszę.
Inny się kupiec nie trafi.
Innego diabła już nie ma.
Tak się zastanawiam i zastanawiam i myślę, że słowo ironia nie było obce Szymborskiej. Dla mnie to wiersz o tchórzostwie. Tabletka niczego nie zastąpi. Owszem, może na początku pomóc, ale najważniejszą walkę trzeba rozegrać w samym sobie. Wcale nie jest łatwo wygrać z lękiem, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Lęki są różne. Są takie, z którymi walczy się łatwiej np. jeśli ktoś boi się przechodzić przez pasy, to musi się przemóc i przejść 40 razy przez pasy tego samego dnia, aż lęk ustanie. Z natrętnymi myślami jest trochę inaczej. Dzisiaj zupełnie mi się nie udało ich odgonić i wcale nie udało mi się wyśmiać tych myśli. Trudno przecież wyśmiewać coś, co przeraża. Ale wierzę, że kiedyś się uda. Skoro zatrzymywanie tych myśli powoduje jeszcze większy ich natłok, to widocznie trzeba pozwolić im płynąć i mówić sobie: "Bądźcie. Możecie sobie być i tak nie jesteście w stanie mnie przerazić. Nie będę nakręcał tej maszyny. Nie boję się was." Nie bądź tchórzem, niech lęki, nerwice, depresje, fobie nie będą Twoją wymówką od normalnego życia!
Widocznie tak trzeba. Spróbuję też zająć sobie maksymalnie czas, napiszę artykuły, poczytam, pójdę na spacer. Czy to mi się uda? Wierzę, że tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz