Rozpoczęcie nowego roku akademickiego to było jednak bardzo dobre rozwiązaniem. Przymus kontaktu z ludźmi sprawia, że czuję się tacy jak oni - czuję się po prostu normalnie. Izolacja na pewno nie jest wskazana we wszelkich zaburzeniach, bo pogłębia zły stan (chociaż pewnie początkowo trudno sobie wyobrazić nawet chwilowe wyjście do ludzi).
Ostatnio bardzo poirytowała mnie wiadomość mojego znajomego, który napisał, że "pogoda brzydka i ma jednodniową depresję". Nadużywanie słowa depresja jest nagminne - podejrzewam, że nie tylko wśród Polaków. A depresji nie można mylić ze zwykłą chandrą, czyli chwilowym obniżeniem nastroju. Kiedy nie ma słońca, nastrój jest gorszy (dlatego mówi się o "jesiennej depresji"). Prawda jest taka, że depresja to poważna choroba, która polega na długotrwałym obniżeniu nastroju, a w konsekwencji tego prowadzić może do objawów somatycznych - ciągłe zmęczenie, senność, brak chęci do życia, pokonywania codziennych trudności, anhedonia (czyli niemożność odczuwania radości - ten objaw akurat spotykany jest nie tylko w depresji, ale również w wielu innych zaburzeniach), bóle mięśni, stawów, kości, bóle głowy, parestezje i znacznie więcej. Niektórzy ludzie nawet nie wiedzą, że to może mieć podłoże psychiczne. Aż w końcu wysiadają całkowicie i zostają zmuszeni przez swój organizm (czyli i umysł i ciało) do poddania się. Tak było u mnie. W ciągu jednego dnia wszystko we mnie pękło, świat przyjmował tylko barwy czarno-białe (pomimo tego, że był środek lata, upał i ktoś mógłby powiedzieć, że w takim okresie to żyć, nie umierać). Zauważyłem, że jest źle, kiedy nic mnie nie cieszyło. Zdałem bardzo trudny egzamin i ... nic, zupełnie nic - zero emocji, zero jakichkolwiek uczuć, o uśmiechu nie było mowy. Była za to pustka, wielka dziura w środku. Coś w środku mnie krzyczało, że już więcej nie da rady udźwignąć. Potrafiłem usiąść, spojrzeć w ścianę i się po prostu rozpłakać. Ale nie, nie użalałem się wtedy nad sobą. Po prostu czułem, że to wszystko nie ma sensu, że w tym wszystkim zgubiłem gdzieś siebie samego, że nie jestem już tym, kim byłem, że ten uśmiechnięty i pełen życia, energii chłopak przepadł, uciekł gdzieś i już nigdy nie wróci.
Tak myśli osoba z depresją. Trzeba pamiętać o tym, że nieleczona depresja nasila się. Im szybciej podejmie się leczenie tym lepiej. Moje samopoczucie wynikało też z uogólnionego lęku, który przybierał różne formy (i przybiera nadal) - głównie natrętnych myśli. Natrętne myśli wywoływały lęk, a lęk był przyczyną pogorszenia samopoczucia - znacznego jego obniżenia.
Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak ogromny wpływ na dorosłe życie ma dzieciństwo. Dziś byłem na drugiej terapii i dowiedziałem się, że niosę za sobą bagaż doświadczeń, z którym nie do końca się pogodziłem. Albo inaczej - którego nigdy nie zrzuciłem i który zawsze mnie przygniatał. Czy kiedykolwiek uda mi się pozbyć tego bagażu? Nie wiem.
Na razie jestem zagłuszany. Zagłuszany przez miejski gwar, natłok obowiązków, którym chcę sprostać. Każdy dzień to kolejne wyzwania.
Dobrze, że w obecnych czasach tak dużo mówi się o depresji. Teraz trwa w TVN tydzień rozmów o depresji.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to dobry wieczór 😊